Menu
Uroda

Slow food dla skóry – olejki pod prysznic

Slow food to takie popularne pojęcie, ale czy wszyscy wiemy, co się pod nim kryje? Może jemy w rytmie slow, ale nawet o tym nie wiemy?

Slow food, czyli co?

Potrawy, które zasługują na miano slow food powinny być przygotowane z dobrej jakości produktów, nie szkodzących naszemu zdrowiu ani środowisku. To zwrot ku tradycji, prostym recepturom. Slow food to wbrew pozorom nie tylko jedzenie, to cała filozofia, celebracja, czerpanie przyjemności z chwili, umiejętność korzystania z z bogactwa, jakie oferuje nam natura, a także okazja do oderwania się od codziennej gonitwy, by w domowym zaciszu przygotować coś smacznego i zdrowego dla siebie i bliskich.

A gdyby tak pójść o krok dalej i zapewnić taki slow food swojej skórze? Myślisz, że to możliwe? Ja jestem przekonana, że możliwe! Wystarczy znaleźć produkty, które podobnie jak dobre, naturalne jedzenie, mają dobre, równie naturalne składy i celebrować ich używanie tak, jak delektuje się człowiek pysznym, zdrowym jedzeniem.

Olejki dobre na wszystko

Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy i ciała to jestem wielką fanką olejków. Do twarzy mam co najmniej kilka na swojej półce i jeszcze więcej na wishliście, z Ministerstwa Dobrego Mydła wykupiłabym wszystkie olejki, od tego z nasion malin po ten z opuncji figowej! Chwilowo powstrzymuję się od tego, bo nie jestem zwolenniczką „kolekcjonowania” kosmetyków, zdecydowanie wolę zasadę „skończysz jedno, kupisz kolejne”, a olejków i tak już mam sporo nadprogramowych.

Już jakiś czas temu, bo w grudniu 2016 odkryłam nowe olejki pod prysznic marki Evree. Właśnie sobie przypomniałam, że o produktach Evree pisałam już kiedyś na blogu i znalazły się tam dwa olejki, możesz sobie zerknąć tutaj. Wcześniej używałam ich kosmetyków na bazie olejków, ale nigdy wcześniej niczego do mycia. Napis na etykiecie „90% naturalnych olejków” brzmiał zachęcająco. Co dokładnie mają w składzie?

Dobroczynne składy

Pomarańczowy Multioils Bomb zawiera aż trzy składniki aktywne: olejek macadamia, olejek oliwkowy oraz tacopherol (po wygooglowaniu wiem, że to po prostu witamina E). Zielony Super Slim różni się od pomarańczowego tym, że zamiast olejku macadamia ma w składzie olejek perilla, czyli, jak wyczytałam w sieci, olejek, który przede wszystkim spowalnia proces starzenia się skóry, przyspiesza produkcję kolagenu i elastyny, przyspiesza gojenie się ran i generalnie potrafi zdziałać same dobre rzeczy. Oczywiście nie wypisałam tutaj wszystkich składników, bo nie chcę cię zanudzić, ale wierz mi, reszta jest równie dobra.

Co się zmieni, gdy zacznę ich używać?

Producent na stronie zapewnia, że zmieni się wiele. Na przykład to, że twoja skóra stanie się wygładzona i ujędrniona, krótko mówiąc: polepszy się jej kondycja. Gdyby tego było mało, olejki te dobrze oczyszczają i tworzą barierę ochronną przeciw wysuszaniu się skóry.

Co ja o tym myślę?

A ja nie mogę nie zgodzić się z tymi obietnicami. Jednak dobre składy zawsze się obronią, nie zawiodą. To tak jak z regularnym jedzeniem owoców – zawsze zauważymy pozytywne efekty. Skóra staje się wyraźnie delikatniejsza w dotyku już po pierwszym użyciu. Wydaje mi się, że pomarańczowy zostawia skórę odrobinę bardziej promienną. Oba sprawdzają się dobrze wtedy, kiedy nie ma się za dużo czasu na użycie balsamu po prysznicu, robią podwójną robotę. Na pewno pozwalają zapomnieć co to sucha, pozbawiona jędrności skóra, a przecież o to w pielęgnacji chodzi, prawda?

Daj koniecznie znać, czy używasz jakichś olejków, może wpadnie mi coś nowego na wishlistę.