Menu
Zdrowe odżywianie

Superfoods – co to jest? O superjedzeniu, superksiążkach i superżyciu

To będzie prawdziwie superwpis. Czterokrotne użycie słowa super w tytule zobowiązuje. Nie wiem jak wy, ale ja nie ulegam łatwo modom, ale jak coś jest dobre, to czemu nie? Chia, matcha, jagody goji – cudowna superżywność, która szturmem pojawiła się w naszym życiu. Moda, która nie przemija i chwała jej za to.

Czym jest superfoods?

Odpowiedź będzie z rodzaju tych oczywistych, bo chyba każdy wie o co w tym chodzi. Ale dla uporządkowania wpisu – superfoods to produkty, które mają w swoim składzie wyjątkowo cenne dla nas wartości odżywcze. Na miano superfoods zasługują nie tylko egzotyczne nasiona, ale po prostu wszystkie pełnowartościowe produkty żywnościowe, w które nie było żadnej ingerencji składników dodatkowych. W sieci możemy znaleźć mnóstwo list produktów superfoods, ale nie jest to lista zamknięta. Królują na niej wspomniane wcześniej jagody goji, chia, matcha, a także algi morskie, aloes, komosa ryżowa, orzechy, kurkuma.

Skąd je brać?

Zastanawiacie się pewnie, czy musicie wybrać się za siódmą rzekę i siódmą górę, żeby je zdobyć? Niekoniecznie! Po pierwsze z racji coraz większej popularności, znajdziemy te produkty nawet w supermarketach, a po drugie – możemy znaleźć polskie odpowiedniki. Rosną sobie u nas, nie trzeba wydawać miliona monet na ich sprowadzenie. Czasem wystarczy wyjść z domu. I tutaj mam dla was książkową propozycję, która ułatwi ten proces.

Superfood z ogrodów, łąk i lasów. Energia i zdrowie z natury, Karin Greiner – klik

To książka dla tych, którzy oprócz wprowadzenia do diety absolutnie nietypowych produktów, chcą jeść sezonowo i lokalnie. Autorka przeprowadza nas przez przez świat roślin, które można zbierać i przetwarzać na wyjątkowe potrawy. Podzielone są na pory roku, co znacznie ułatwia sprawę, trudno byłoby znaleźć liście drzew zimą itd.

W książce pojawiają się m.in. czosnek niedźwiedzi, pokrzywa, babka lancetowata, mniszek pospolity (robiłam z niego kiedyś syrop!), tymianek, krwawnik pospolity, czarny bez, jeżyny. O ile wyobrażam sobie zbierać jeżyny, tymianek czy nawet pokrzywę, tak niestety nie sądzę, bym przekonała się do jedzenia sałatki składającej się z garści liści drzew i dwunastu pędów świerka. Albo podagrycznika pospolitego, który wygląda jak chwast i rzeczywiście jest tak traktowany. Każdy z opisanych superfood wzbogacony jest również o przepis, ale niestety nie jestem na tyle odważna, albo nie jestem na tyle slow, żeby wszystkich spróbować. Mimo to jest to książka ciekawa, myślicie, że wy dalibyście radę przede wszystkim rozpoznać wszystkie rośliny z tej książki podczas spaceru na łące lub w lesie, a potem dodatkowo przyrządzić na ich bazie obiad? Gdzie jest granica życia w zgodzie z naturą? Bo u mnie zdecydowanie w momencie, w którym bałabym się, że coś pomieszałam i jest ryzyko, że się otruję 😉

Beauty & food. Co jeść, by skóra stała się pełna blasku, a włosy i paznokcie zdrowe, Emilie Hebert – klik

Druga książka nie jest  typowo o superfoods, ale również o superdobrym jedzeniu, które pozytywnie wpływa na nasz wygląd. Dużym plusem tej książki jest to, że nie proponuje niczego, co bałabym się zjeść 😉

Pierwsze, co przykuwa uwagę to nie treść merytoryczna, a piękne wydanie. Książka w środku jest… po prostu śliczna i samo przeglądanie sprawia przyjemność. Nie znaczy to, że z treścią coś nie tak. Treść jest równie inspirująca i faktycznie można się wiele dowiedzieć o dobrze nam znanych produktach.

Podobnie jak w pierwszej książce, rozdziały tej są podzielone na pory roku. Każdy rozdział podsuwa listę zakupów sezonowych owoców, warzyw oraz nasion, pestek i zbóż + rubrykę „moje dobre postanowienia”, w których są fajne rady na aktualny czas. Na lato to no. „Nawadniam się!”, „Jem lżej”, „Ruszam się i gimnastykuję”. Czasem trzeba sobie przypominać nawet o takich prostych sprawach. Oczywiście każdy rozdział ma przepisy i to nie tylko na potrawy, ale też na domowej roboty kosmetyki.

Na naszej lodówce zawisła kartka-przypominajka, co jest dobre 🙂

Cóż, prawda jest taka, że jeśli chce się mieć superżycie, nie można odżywiać się beznadziejnie. A przynajmniej nie cały czas 😉 I wpisy takie jak ten czy książki są po to, żeby o tym przypominać i inspirować do zmian, chociaż tych małych, jak wprowadzenie do smoothie dodatkowego składnika. Superskładnika oczywiście 🙂 Aha, dodam jeszcze, że obie książki ukazały się nakładem Wydawnictwa MUZA S.A. wiosną 2017.