Dzwonek do drzwi, dzwonek w telefonie, dzyń, dzyń, dryń, dryń, tu kurier, tu listonosz, puk, puk, nie było cię, mam dla ciebie awizo. Zamiast wolniej rozkoszować się tymi dniami, pierwszym śniegiem, zakupami w internecie, istotnymi dla mnie współpracami, to biegam między domem, pocztą, tą chińską knajpą blisko skrzyżowania, uczelnią i spożywczym, bo przynajmniej śniadanie trzeba zjeść w ciepłym lokum, najlepiej bez wstawania z pościeli w kratkę, a już naj-naj-naj by było, gdyby ktoś przygotował, podał i powiedział, że mi się należy, bo tylko biegam, biegam i biegam, zupełnie jak Alicja Więcej, Więcej i Więcej z książki o Wiedźmie.
I jak tak sobie biegam i biegam i zwolnić choćbym chciała nie mogę, to dobrze, a nawet bardzo dobrze, jak któreś spotkanie z kurierem zaowocuje czymś, co sprowadza mnie na właściwy tor myślenia, że wolniej znaczy lepiej i że zapominać o tym nie wolno, o nie. Zresztą, czy w stu procentach naturalną, cynamonową chałwę lnianą, zapakowaną w szary papier, którego żal rozrywać, można ot tak wziąć, wrzucić w czeluście torby i zjeść gdzieś z wiatrem we włosach? Nie przystoi.
Każdemu produktowi z każdej edycji Slow Paczki należy się chwila tylko dla niego. Dlatego tak lubię ideę comiesięcznego otrzymywania pudełka-niespodzianki, po brzegi wypełnionego siankiem i produktami tak spokojnie na nim ułożonymi i czekającymi na uwagę. Co miesiąc z otwierania jej robię rytuał, przyglądam się chwilę zielonej pieczątce, mimo że znam ją doskonale i podnoszę wieczko. Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale z ekscytacją, co zaraz zobaczę. I nie zawodzę się.
Zawsze towarzyszy temu zaskoczenie. Mydełko w paczce kojarzonej z jedzeniem? Chrzan, z mirabelką w dodatku? No i słój miodu, którego akurat chciałam spróbować, bo spotkałam z kilkoma świetnymi opiniami? No i te opakowania. Nic tylko się uśmiechać i próbować wszystkiego po kolei.
Świąteczna wersja paczki przyszła do mnie w listopadzie, co znaczy, że ominął mnie dodatkowy prezent w postaci grudniowego numeru magazynu Usta. Ty możesz składać zamówienia do połowy miesiąca, więc dostaniesz ten bonus, który sama chciałabym mieć i przeglądać w ramach kulinarnych (i nie tylko) inspiracji.
Pokażę ci, co w niej znalazłam i skąd się tam wzięło. No i na koniec podrzucę link, który zabierze cię do świata slow-produktów. Potrzebnych, żeby zwolnić. Jeśli nie tobie, to komuś bliskiemu. Wysyłają też zagranicę, więc… Nie przedłużam, zobacz, co za chwilę sam możesz znaleźć pod swoimi drzwiami.
Lniana chałwa żurawinowo-cynamonowa
Chałwa zawsze była jednym z moich ulubionych słodyczy, ale ta smakuje trochę inaczej. Obłędnie. Po jej spróbowaniu ta zwykła przestaje być atrakcyjna, po prostu.
Skład: siemię lniane, żurawina suszona, żurawina kandyzowana (żurawina, cukier trzcinowy, kwas cytrynowy, olej słonecznikowy, koncentrat soku z czarnego bzu), słonecznik, cynamon.
Chrzan bursztynowy z mirabelką
W paczce wylądował prosto ze Specjałów pod strzechą. Takie połączenia są dla mnie zaskakujące, a jak się okazuje, bazują na dawnych źródłach kuchni staropolskiej.
Skład: korzeń chrzanu, owoc mirabelki, cukier, ocet jabłkowy, sól.
Miód wielokwiatowy
Tak bardzo przypominał mi z wyglądu budyń śmietankowy, że nie mogłam się doczekać użycia przy jakimś śniadanku i spróbowałam, maczając palce. Przyjemnie spróbować słodyczy słynnych Miodów Wileńskich.
Olej świąteczny roztoczański
Trudno napisać coś o tym oleju, bo jeszcze nie próbowałam, ale czytałam trochę o Olejarni Świątecznej i cieszę się, że będę miała okazję wypróbować innego niż zwykle. Slow Paczka zapewnia, że charakteryzuje się on swoistym, intensywnym zapachem – trochę się tego „boję”, niemniej, kuchenne eksperymenty są super!
Mydło naturalne
Dla mnie bomba! Trafiła mi się wersja z pyłem bursztynowym. Cudownie pachnie, używam go do wieczornego mycia twarzy i to jest jeden z przyjemniejszych elementów pielęgnacji. Nie testowane na zwierzętach, wegańskie, w stu procentach naturalne. Uwwwielbiam.
Świąteczna Slow paczka jest nadal w twoim zasięgu, możesz kupić poprzez oficjalną stronę. Masz do wyboru wersję wegańską i klasyczną, a także taką jak moja lub powiększoną o dwa produkty. No i ten grudniowy magazyn USTA…
Który produkt przypadł ci do gustu?