Kończyłam gimnazjum, kiedy w głowie pierwszy raz zaświtała mi myśl, że pójdę na polonistykę. Tak po prostu pojawił się pomysł, zapuszczał korzenie przez kolejne trzy lata szkoły średniej, by wreszcie po maturze wydać owoc – rekrutowałam na filologię polską. Poza tym na dziennikarstwo, pedagogikę i różne specjalizacje tej filologii, na wszystkie się dostałam, ale wybrałam bycie nauczycielką.
Moje przekonanie o słuszności tej drogi potwierdzała moja licealna polonistka, którą uwielbiałam i siebie na jej miejscu widziałam za kilka lat. To znaczy, wcale nie chciałam pozbawić ją pracy. Wiesz, chodzi o workstyle. 😉
Nie zaprzątało mi głowy to, że trudno będzie mi znaleźć pracę albo fakt, że może ja wcale się do tego nie nadaję. „Jakoś to będzie”, „Co ma być, to będzie”, „Czas pokaże”, „Dam radę” – oto moje dewizy sprzed kilku lat.
Czy młody, w zasadzie jeszcze nastoletni człowiek, wie, co chce robić w przyszłości? Jakie ma pojęcie o zawodach oprócz tego, że lekarze i prawnicy zarabiają krocie, a absolwenci socjologii, politologii i innych -ogii szukają zaczepienia gdziekolwiek, bo jednak trzeba coś jeść?
Gimnazjalna pułapka
Rozmawiam sobie czasem z „moimi” uczniami między wykonywaniem ćwiczeń i podpytuję o różne rzeczy. Na przykład o to, kim chcą zostać w przyszłości. Dziewczynki chcą być aktorkami, piosenkarkami, nauczycielkami, wizażystkami, chłopcy trzymają to w tajemnicy, raczej nie są wylewni. Większość z nich, szóstoklasistów, pierwszego małego wyboru będzie musiała dokonać za niecały rok, bo sporo szkół gimnazjalnych ma już profilowane klasy. Swoją drogą, trochę naciąganych, bo wedle prawa mogą w gimnazjach publicznych być cztery typy klas: ogólna, sportowa, językowa i integracyjna. Wszelkie inne wymysły, jak matematyczna, historyczna, artystyczna i te wszystkie kuszące profile to tylko chwyt, by przyciągnąć uczniów. Przeciętna Kasia, która właśnie skończyła podstawówkę nie wie, że liczba lekcyjnych godzin na poszczególnych etapach edukacji jest określana przez ministerstwo i te wymyślne profile to marketing, ewentualnie w rzeczywistości poparty dodatkową lekcją danego przedmiotu lub kółkiem teatralnym, które nauczyciel realizuje poświęcając godziny zarezerwowane na „pracę własną”.
Nie zmienia to faktu, że młodzież już wtedy nakierowuje swoje życie zawodowe na jakiś tor. To wcześnie, bardzo wcześnie! I ciągle będę twierdzić, że nie do końca świadomie.
Świetlana przyszłość
Dobrze zadać sobie co jakiś czas dwa pytania. Czego chcę? Jak to zdobędę? Podkreślam, że co jakiś czas, bo życie tak szybko się zmienia i weryfikuje nasze plany, że nie zawsze warto trzymać się kurczowo wymyślonej drogi. Gdybym miała dorastające dziecko, męczyłabym je tymi pytaniami. Ale nie mam, więc siebie męczę i na dobre mi to wychodzi.
Wiesz dlaczego poświęcam temu uwagę?
Bo ważna jest motywacja. A żeby być zmotywowanym trzeba mieć jasno sprecyzowane cele. Co więcej, jak już je masz, to zyskujesz automatycznie większe szanse na ich realizację i bycie ponad tymi, którzy tylko wiedzą, że chcieliby coś osiągnąć, ale tak w zasadzie to nie wiedzą za bardzo co, po co i jak.
Od początku
We wstępie wspomniałam, że ta polonistyka sama się zasiała w mojej głowie i faktycznie tak było. Nie wiedziałam z czym to się je i co mnie tam czeka. Co po niej – tego też nie wiedziałam. W trakcie okazało się tylko, że naprawę to lubię, że nie chciałabym niczego zmieniać i praca w szkole jest inspirująca, absorbująca i idealnie zaprojektowana dla kobiety. A przecież polonistyka daje też inne możliwości, to nie tylko „skazanie” na szkołę!
Moja droga sama chwyciła mnie za boki i postawiła na swoim starcie. Podjęłam wyzwanie i idę nią od dwóch lat, sprawnie przeskakując przez dołki, omijając wystające kamienie, czasem nawet przyczepia mi skrzydła i pozwala się nad sobą unosić. Niczego nie żałuję.
A Ty? Na jakiej drodze jesteś? Kiedy ją odnalazłeś? Wiem, że czytają mnie studenci, którzy za parę dni dopiero zaczną uniwersytecką przygodę. Czujecie, że to Wasz moment i wybór najlepszy z możliwych? Zaświtał przed rekrutacją, czy może coś innego miało na niego wpływ?