Jeśli po usłyszniu słowa „luksus” w twojej głowie nadal pojawiaja się obraz egzotycznych wakacji i torebki za 5000 zł, to… przybij piątkę, bo też kiedyś tak odbierałam to pojęcie. Teraz widzę to inaczej…
Zapytałam kilka osób, czym dla nich jest luksus. Odpowiedzi były różne, ale wszystkie sprowadzały się do bliskiego mi obecnie przekonania, że dziś luksus nie oznacza stanu posiadania. To styl życia nastawiony na doświadczanie i świadome wybory.
Czym jest luksus w stylu wolniej?
Luksus w modzie
Wielokrotnie zaglądam do sieciówek i kupuję coś, co mi się spodoba. Pod wpływem chwili nie zastanawiam się, jakich materiałów użyto do uszycia danej rzeczy, ani gdzie ją wyprodukowano.
Jednak kiedy potrzebuję konkretnego elementu garderoby i mam więcej czasu, przeszukuję internet, by znaleźć taką firmę, która oprócz dobrej jakości produktu, da mi pewność, że został on w całości wykonany w Polsce, z poszanowieniem dla środowiska. Mam tu na myśli rzeczy wytwarzane i sprzedawane zgodnie z zasadami Sprawiedliwego Handlu (z certyfikatem Fair Trade).
To jest dopiero luksus! Mieć możliwość wyboru rzeczy wykonanych z dbałością o każdy szczegół, w duchu eko i lokalności.
Luksus przed (poza) ekranem
Przed ekranem smartfona, oczywiście.
Cenię fakt, że w zasięgu ręki mam dotęp do większości informacji i usług. Zapomniałam zrobić przelew przed wyjściem z domu? Nie ma problemu, użyję apliakcji moblinej. Mam ochotę obejrzeć serial w podróży? Netflix czeka i śmiga na telefonie jeszcze lepiej niż na tablecie. Potrzebuję na biegu skorzystać ze słownika synonimów? Dwa słowa w wyszukiwarce i mam. Uwielbiam to!
Ale czy o tym myślałam, pisząc o luksusie przed ekranem?
Nie.
Dziś luksusem przed ekranem jest dla mnie to, że mogę i potrafię nie zerkać na niego, kiedy nie muszę. No dobra, przesadziłam z tym, że potrafię. Uczę się tego. Nie chcę być online 24/7.
Podziwiam tych, którzy decydują się na usunięcie konta na Facebooku. W moim przypadku to odpada – prowadzę swoje fanpejdże, współtworzę profile innych osób, chcę być na bieżąco z informacjami pojawiajacymi się na grupie i czatach związanych z pracą… Zrezygnowanie z tego byłoby trudne i nawet tego nie chcę.
Zależy mi na tym, by potrafić odłożyć telefon do torby, gdy jem z kimś bezę z malinami w kawiarni. Nie sprawdzać powiadomień podczas spaceru. Zasypiać z książką, nie ekranem.

Luksus w kuchni
Lubię wiedzieć, co jem. Kupować jajka u sąsiadki. Warzywa i owoce w małym, lokalnym warzywniaku. Mięso i wędliny w zaufanym miejscu.
Wpisałam właśnie w wyszukiwarce hasło „luksus na talerzu”. Wyniki? Białe trufle, tuńczyk błękitnopłwetwy, ziemniaki z francuskiej wyspy.
Serio?
Dla mnie to talerz z podsmażonymi na maśle kopytkami, zrobionymi przez babcię. Albo domowe bułki z jagodami, którymi mogłam przy okazji nakarmić bliskich.
Luksus w pracy
O raju, jak dobrze robić na co dzień coś, co się kocha.
Bez zbędnego spinania się, dedlajnów i spędzania weekendów na obsłudze fejsa dużej galerii handlowej (uwierz lub nie, ale odpowiadanie na pytania o dostępność parkingu czy godziny otwarcia sklepów to mega nużące zajęcie).
Teraz pracuję z dziećmi. Po pierwsze, wreszcie znalazłam coś, w czym czuję się dobrze. Po drugie, praca z najmłodszymi niesie mnóstwo satysfakcji. To uczucie, gdy widzę jak te dzieciaczki się zmieniają i rozwijają jest nie do opisania!
Do czego zmierzam? Luksus w pracy to przede wszystkim poczucie, że robi się rzeczy w zgodzie ze sobą. Że chce się wstawać i spędzać 1/3 doby w danym miejscu. Że nie trakuje się tego jako konieczności, przymusu.
Pozwolenia sobie na ten rodzaj luksusu życzę ci dzisiaj najbardziej.