Znowu to samo!
Idziesz z niezapowiedzianą wizytą do znajomej, a ona, jak gdyby nigdy nic, jest w stanie przyrządzić coś pysznego do jedzenia, zanim ty zdążysz rozejrzeć się po mieszkaniu. Myślisz: to miłe, że ona taka gościnna, ale po chwili zadajesz sobie pytanie: jak ona właściwie to robi? Przecież ma tyle samo obowiązków, a gdyby to ciebie teraz ktoś odwiedził, mógłby liczyć co najwyżej na paluszki albo ciasto z cukierni za rogiem.
Jakie sekrety skrywają twoje koleżanki-najlepsze-kucharki?
1. Wiedzą, w której szafce jest makaron i potrafią go wykorzystać.
Nie chodzi tu o makaron i danie, które można przy jego pomocy wyczarować (choć to też fakt, z makaronem zawsze można przyrządzić coś zdrowego i na szybko). Chodzi o to, żeby wiedzieć co ma się w zasobach swoich szafek i szuflad i mieć pomysł, do czego może się to przydać. Nieświadomość tego, co mam i w jakich ilościach nie tylko wprawia mnie w małe zakłopotanie, kiedy czegoś akurat potrzebuję, ale też prowadzi do niepotrzebnych zakupów.
2. Korzystają z sezonowych owoców i warzyw.
Tych zawsze pod dostatkiem i w niskich cenach. Latem w mig możesz przygotować konfiturę do naleśników albo owocową sałatkę, jesienią zupę-krem z dyni lub sos grzybowy, wiosną niebanalne kanapki z nowalijkami, zaś zimą pierogi ze szpinakiem, ziemniaczane zapiekanki, czy babeczki marchewkowe. Mniam! Zdrowo, tanio, szybko.
3. Umieją posługiwać się nożem.
Banał? Nie do końca, nawet nie wszyscy jesteśmy wyposażeni w dobre noże, więc o umiejętnościach już nie wspomnę. Ja jeszcze nie umiem sprawnie miotać po desce, ale może podejmiemy wyzwanie i nauczymy się zgrabnie ciachać? 🙂 Jest masa tutoriali.
4. Nie podążają za przepisami.
Owszem, znajdziesz w ich kuchni zeszyty z własnymi przepisami i ładne książki kucharskie, ale nie lubią się ograniczać. Zerkają co i jak i działają po swojemu. Tego dadzą więcej, tego mniej, tamtego wcale, znajdując w ten sposób własne interpretacje dań, które przez to ingerowanie w receptury nabierają znaczenia. Skrzydełka w miodzie już nie będą tymi samymi, jeśli dodasz coś od siebie. A jak gości zaskoczysz! 🙂
Co do sezonowych owoców – u mnie królują teraz gruszki, maliny, jeżyny i jeszcze kilka dni temu były na tej liście brzoskwinie. Wszystko w takich ilościach, że musiałam wspomóc się zamrażarką. Z wciąg aktualnych, ale akurat dziś mrożonych jeżyn proponuję zrobić kisiel domowy. Przepyszny, zapewniam, właśnie kończę wcinać (kto obserwuje mnie na Snapchacie, ten wie).
dwie szklanki jeżyn
trzy szklanki wody
trzy łyżki mąki ziemniaczanek
trzy łyżki cukru
Dwie i pół szklanki wody zagotuj w rondelku razem z owocami i cukrem. W reszcie wody rozprowadź mąkę ziemniaczaną. Gdy woda z owocami zacznie się gotować, dolewaj mąkę ciągle mieszając.
Jeżyny możesz zastąpić innymi owocami, które lubisz.
Przy okazji bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za 600 polubień na Facebooku. Miesiąc temu kilkaset polubień było jeszcze gdzieś w sferze blogowych marzeń, a tu proszę! Taka niespodzianka! Motywuje mnie to do dalszego działania.
[separator type=”thick”]
Podobał ci się ten wpis? Pokaż go światu. Dzięki poniższym przyciskom zajmie ci to tylko chwilę.