Niestety, gdybym powiedziała, że jestem eko, nieco rozmijałoby się to z prawdą. Oczywiście to nie tak, że szastam jedzeniem na prawo i lewo, rozlewam wodę i włączam na raz światła w całym mieszkaniu. Nie. Najczęściej chodzę pieszo lub jeżdżę rowerem, czy też noszę przy sobie materiałową torbę na zakupy. Wiem jednak, gdzie popełniam błędy.
Używanie butelek wielokrotnego użytku
Jak chcę małą wodę, to kupuję małą wodę. Gdybym jednak kupiła butelkę, którą można uzupełniać, nie marnowałabym tyle tych jednorazowych, nie traciłabym również tylu pieniędzy, bo kupienie dużej butelki bardziej się opłaca, ewentualnie można filtrować w odpowiednim dzbanku. No i jak ładnie wygląda taka butelka w torbie! Hmm, polecacie jakąś konkretną?
Wyłączanie komputera na noc
Właśnie zdałam sobie sprawę, że ja prawie w ogóle go nie wyłączam, a jedynie zamykam. Zła kobieta! Ale to dlatego, że mój Windows 10 wolno się włącza. I że lubię mieć zawsze pod ręką odpalony Photoshop i Spotify. Okej, słabe wytłumaczenie. Dzisiaj wyłączę!
Wyjmowanie ładowarki z gniazdka
Nie robić tego – jakie to wygodne. Wystarczy, że podepnę telefon i gotowe. A wystarczyłaby jedna czynność więcej.
Sortowanie śmieci
Nie sortuję. To znaczy nie do końca to prawda, bo w domu rodzinnym było inaczej. W Krakowie jest trudno, bo i tak za kamienicą mamy jeden kontener, więc gdybym segregowała, to wszystko bez względu na zawartość trafia do jednego i na nic zdaje się staranie. Nawet ostatnio na angielskim przy okazji tematu o ekologii została poruszona kwestia, że w Polsce nie tak łatwo segregować, nie tak łatwo w małych mieszkaniach mieć trzy różne kosze na śmieci i w ogóle dbać o to w pędzie codzienności.
Prysznic zamiast kąpieli
Kocham długie kąpiele. To akurat grzech domowy. Pachnący żel albo kule, peeling kawowy, książka, czasem nawet świeczka i kubek pomarańczowej melisy. I co wiadome, dużo za dużo wody.
A ty masz swoje eko-nawyki?