Menu
Slow life

Jak uczyć się angielskiego w wolnych chwilach? (plus konkurs!)

Nie można powiedzieć, że uczę się angielskiego całe życie. Zaczęłam dopiero w trzeciej klasie szkoły podstawowej, dziś dzieci mają lekcje już od przedszkola. Na każdym etapie edukacji szło mi dobrze, miałam dobre oceny, a angielski górował nad innymi językami, których się uczyłam. Szczególnie dobrze wspominam liceum, mimo że byłam w klasie humanistycznej, mieliśmy bardzo dużo godzin angielskiego, co pozwalało na stały kontakt, osłuchanie, bycie na bieżąco, mniejszy stres związany z mówieniem. Później poszłam na studia. Pierwszy rok – łacina jako jedyny język. Nie marudziłam, bo byłam na etapie interesowania się tym językiem. Kto kupuje podczas swoich najdłuższych wakacji w życiu kurs języka łacińskiego i uczy się tekstów na pamięć? Zgadliście, ja. Co zabawne, na pierwszym kolokwium na studiach dostaliśmy do przetłumaczenia dokładnie ten sam tekst, który parę miesięcy wcześniej bez potrzeby wkuwałam. Jednak nic nie dzieje się bez przyczyny, a łacina pomaga w życiu 😉 Wracając do angielskiego – miał być dopiero od drugiego roku. Nie byłam tym faktem zachwycona, ale też nie dałam nic od siebie i rok minął mi bez nauki. Domyślacie się pewnie, że powrót nie był taki znowu łatwy!

W tym roku mam bardzo podobnie. Zaczęłam studia magisterskie, a angielski zapowiadany jest dopiero na trzeci semestr. Szkoda tego czasu. Staram się mimo wszystko regularnie mieć do czynienia z językiem.

Jak uczyć się angielskiego w wolnych chwilach?
.

  • Oglądanie vlogów.

    YouTube to moje małe uzależnienie. Na szczęście nie tylko polski, ale też anglojęzyczny. Poza tym oglądanie dziewczyn, które mówią o kosmetykach, przestaje być wtedy stratą czasu, zawsze można się usprawiedliwić, że to dla dobra osłuchania z językiem 😉
    .

  • Książki, czasopisma, blogi. Czytanie.

    Czytanie jest świetne, uczy i rozwija, to wiemy. Dlaczego nie dodać mu kolejnego atutu i czasem zrezygnować z tłumaczenia książki na rzecz oryginału? Nie dość, że oryginały są zwykle lepsze, to jeszcze nauczymy się mnóstwa nowych słówek i konstrukcji. Z tego co wiem wydawnictwo EDGAR ma w ofercie kryminały dostosowane do nauki języka. Powieści wzbogacone są o tłumaczenia trudniejszych słówek i dodatkowe zadania leksykalno-gramatyczne. Idealna sprawa dla początkujących. A jeśli nie książki, bo długie i mogą zniechęcić jak na początku średnio będzie szło, to zawsze zostają blogi i czasopisma.
    .

  • Aplikacje mobilne.

    Tę formę nauki lubię najbardziej. Może dlatego, że rzeczywiście mogę powtarzać coś w każdej wolnej chwili, jeżeli tylko mam przy sobie telefon, a bądźmy szczerzy, zawsze mam. Ostatnio najczęściej korzystam z fiszek proponowanych przez serwis Fiszkoteka. Zdecydowałam się na początek na cztery kursy, m.in. do powtórek idiomów i Phrasal Verbs. Nie, powtórki to złe słowo, większość idiomów jest mi nieznana i niektóre rundy robię po kilka razy, bo nie mogę zapamiętać jakiegoś uparciucha, który za nic nie kojarzy mi się z tym, co oznacza 😉 Zwykle korzystam z fiszek podczas jazdy autobusem, kiedy na coś gdzieś czekam albo przed snem (wiem, wiem, nie powinno się patrzeć w ekran przez zaśnięciem).

 

Konkurs

Przy okazji mam też coś dla Was! Co? Konkurs, w którym dzięki uprzejmości serwisu Fiszkoteka, aż trzy osoby mogą wygrać trzy dowolnie wybrane przez siebie kursy.

Co trzeba zrobić?

Napiszcie mi jaki jest Wasz najlepszy sposób na naukę języków obcych, a ja wybiorę osoby, do których powędrują kursy.

Konkurs potrwa do soboty, 21 stycznia. W niedzielę opublikuję listę zwycięzców na swoim Facebooku. Powodzenia, językomaniacy! 🙂
.