Przeprowadzono badania, w których wpuszczono szczury do labiryntu o kształcie litery T. Na jego początku znajdowała się przegroda, podnosząca się z głośnym kliknięciem. Na końcu, po lewej stronie, czekała nagroda w postaci smacznego kąska. Na początku szczury nie wiedziały, w którą stronę pójść, gdzie skręcić, by dotrzeć do celu. Gdy zaczęło im się to udawać, wykonywały czynność coraz szybciej, aż wreszcie po usłyszeniu odpowiedniego dźwięku przejście przez labirynt i skręcenie w lewo stało się dla nich nawykiem. Naukowcy zaobserwowali w ich mózgach pewne zmiany. Mianowicie zwierzątka te przestawały myśleć. Nie podejmowały decyzji, a działały mechanicznie. Proces ten nazwano pętlą nawyku.
Z czego składa się pętla nawyku? To kolejno:
1. Wskazówka.
Dzięki niej mózg przechodzi na tryb automatyczny.
2. Zwyczaj.
Czyli wykonanie czynności schematycznie.
3. Nagroda.
Określa, czy pętlę warto zapamiętać.
Co najlepsze, dzięki temu procesowi możemy zmienić niekoniecznie dobre nawyki w pożyteczne. Załóżmy, że ktoś będący na diecie zjada tabliczkę czekolady, kiedy się denerwuje. Takie ma przyzwyczajenie, ta słodycz go uspokaja i daje chwilę radości. A co gdyby ta osoba inaczej zareagowała, na przykład potrzebą wysiłku fizycznego, zamiast jedzenia w tym momencie? Proste, zrobiłaby pierwszy krok do nowego, lepszego nawyku! Wskazówka byłaby taka sama, czyli stan emocjonalny – zdenerwowanie jako wyzwalacz działania. Zwyczajem stałoby się kilkanaście minut ćwiczeń albo bieg po okolicy, a nagroda jeszcze lepsza, bo nie dość, że uspokojenie i zastrzyk endorfin, to jeszcze brak jakichkolwiek wyrzutów, że przerywa dietę, które prędzej czy później i tak by się pojawiły.
Z pomocą w zrozumieniu mocy przyzwyczajeń przychodzi Charles Duhigg, autor książki Siła nawyku. Jeśli chcesz poznać od podszewki proces tworzenia nawyku, jego wpływ na życie i sposoby zmian – sięgnij po tę pozycję. Nie spodziewaj się jednak poradnika. To tekst popularnonaukowy. Ciekawy. Obfitujący w trafne spostrzeżenia i informacje podane w sposób prosty i przystępny.
i nad którymi pracuję w 2016 roku
- Wieczorne planowanie kolejnego dnia.
- Wczesne wstawanie (a co za tym idzie, wcześniejsze zasypianie).
- Codzienne czytanie.
- Picie butelki wody mineralnej (1,5 l) na dzień.
- Robienie notatek podczas czytania książki i spisywanie wrażeń po. Przypomniało mi się teraz, że w szkole podstawowej prowadziłam zeszyty, w których każda strona była poświęcona na recenzję przeczytanej ostatnio książki. Głównie wyglądało to tak, że zapisywałam tytuł, autora, krótkie streszczenie i ozdabiałam rysunkiem oddającym tę treść.
- Regularne pisanie listów (w moim przypadku maili).
- Utrzymywanie porządku w skrzynkach mailowych.
- Rytuały dbania o siebie.
- Domowe gotowanie.
- Prasowanie ubrań zaraz po zdjęciu ich z suszarki.
- Świętowanie świąt.
- Jedzenie śniadania. Żeby nie wiem co!
- Odłożenie rzeczy na miejsca przed snem i pościelenie łóżka tuż po wstaniu.
- Kupowanie produktów lepszej jakości. Szczególnie tych, które jem i tych, które nakładam na siebie, czyli kosmetyki.
- Planowanie każdego miesiąca w ostatnich dniach poprzedniego. Działałam w ten sposób w liceum. Brałam kartkę A4, dzieliłam na kilka kwadratów, których nazwy mniej więcej brzmiały tak: nauka, zdrowie, rozwój, kultura, szkoła (tu zapisywałam zapowiedziane sprawdziany), wyzwania, postanowienia, zakupy. Pod każdym zapisywałam wszystko, co w danym miesiącu w danej kategorii chcę zrobić/zobaczyć/osiągnąć, a obok każdego zadania pustą kratkę, którą zamalowywałam, jak ukończyłam zadanie. To naprawdę działało.
A ty co nosisz w teczce swoich nawyków?
Są dobre, czy może wolałbyś coś zmienić?